Wychowywałam się w czasach komuny, gdy wszystkie mieszkania wyglądały podobnie, znajomi mieli meble w tym samym stylu, co nasze, płytki z tym samym wzorem mogłam spotkać u sąsiada, a dodatki w kuchni w tej samej kolorystyce królowały właściwie wszędzie. Kiedy wyrzucano towar spod lady, każdy się cieszył, że w ogóle miał czym wykończyć mieszkanie i zupełnie wtórnym było łamanie sobie głowy, czy pasować to będzie do całości i czy jego EM wyróżniać się będzie na tle innych mieszkań.
Dzisiaj wszechobecny konsumpcjonizm nakręca poczucie potrzeb jak kula śnieżna, by mieć więcej, lepiej i bardziej. Budując dom, czy kupując mieszkanie, za cel stawiamy sobie, by urządzić je jak najpiękniej, modnie i w zgodzie z obowiązującymi trendami. Oddajemy projekty w ręce architekta, biegamy z obłędem w oczach za materiałami wykończeniowymi, wertujemy nocami internet w poszukiwaniu oryginalnych rozwiązań. Kolorowe magazyny, portale wnętrzarskie, czy programy telewizyjne dostarczają inspiracji, pobudzają apetyt, pokazują wzorce do naśladowania.
Współczesne wnętrza wyglądają jak spod igły – dopięte na ostatni guzik, wymuskane, dopieszczone. Ważne by robiły wrażenie, były efektowne, podkreślały status społeczny. My sami w podejmowaniu decyzji począwszy od zakupu, po ostatnie zasłonki ulegamy zewnętrznym wpływom. Chcemy dobrze wypaść przed rodziną, znajomymi, kolegami z pracy. Czy jest w tym miejsce dla nas samych?
Czy kiedy się urządzasz, myślisz o tym, co sprawi Ci radość, da wytchnienie, zapewni poczucie bezpieczeństwa? Czy kierujesz się zmysłami – czego lubisz dotykać, po czym chodzić, na czym siedzieć, jakie dźwięki będzie wydawać Twój dom, jaki zapach ma mieć, żebyś wracała do niego z przyjemnością? Co zrobić, by na pewno polubić swój dom?
Bogactwo, dobrobyt, jakość, dają komfort i ułatwiają życie, ale go nie zastąpią. Dom to przede wszystkim ludzie, ich nastroje, humory, przeżycia. Dom zapisuje historię mieszkańców, zbiera emocje, kolekcjonuje wspomnienia i to stanowi o jego prawdziwej wartości.
Najpiękniejsze wnętrze, katalogowo wyposażone, bez tego DNA, pozostaje tylko muzealnym eksponatem. Bez duszy mieszkańców jest tak naprawdę ubogie.
Stan posiadania nie świadczy o bogactwie.
Bywam w takich mieszkaniach i smutno mi jest bardzo, gdy właściciele wydają majątek na urządzenie, a potem nawet nie lubią swojego domu. Piękne meble, drogie lampy, wymyślne aranżacje będą wyglądać biednie, jeśli mieszkańcy nie mają serca do przestrzeni, którą stworzyli. Nie czują się w nim szczęśliwi i to jest wyczuwalne w każdym kącie. Biednie, bo smutno, bez życia, bez blasku. Nie jest ważne jak bogato jest wyposażony dom, ale to, co tworzy atmosferę w nim, rodzi emocje, buduje relacje.
Jak zatem stworzyć prawdziwie bogate wnętrze? Przeanalizuj na początek poniższe pytania w podanej kolejności i odpowiedzi odnieś do stanu faktycznego, w jakim teraz się znajdujesz.
1. DLACZEGO?
Zacznij od analizy, dlaczego wybrałaś właśnie to mieszkanie/dom? Jakie potrzeby miało spełniać, Czym kierowałaś się przy wybraniu metrażu, rozkładu, lokalizacji? Co te aspekty mówią o Tobie? Które z tych potrzeb są zaspokojone, a o których zapomniałaś? Które przestały mieć znaczenie i dlaczego?
2. KIEDY?
W jakim momencie życia zapadła decyzja o wyborze tego miejsca zamieszkania? W jakiej sytuacji życiowej, zawodowej, rodzinnej byłaś/jesteś? Czy ów wybór był Twoim pierwszym własnym EM, a może miał stać się docelowym miejscem na ziemi?
3. SKĄD?
Jaka jest Twoja historia? Gdzie mieszkałaś wcześniej, co Cię ukształtowało? Jakie masz przyzwyczajenia, nawyki, rytuały, które sprawdziły się w przeszłości, a jakich błędów chciałaś uniknąć? Czy to Ci się udaje?
4. CO?
Teraz zastanów się, co lubisz, czego nie znosisz. W kategoriach użytkowych, funkcjonalnych, ale też estetycznych, wizualnych. Odnieś się do wspomnień, nawet z dzieciństwa. Z tego okresu zapamiętuje się zazwyczaj bardzo czarno-biało, więc powinno Ci być łatwo. Uwielbiasz okrągły stół, bo taki był u babci, wolisz mieć wszystko pochowane, bo w przeszłości zbyt dużo bibelotów otaczało Cię w domowej przestrzeni, a może marzysz o wyspie w kuchni, której nigdy nie miałaś?
5. W JAKIM CELU?
To ostatni element układanki. Czemu to wszystko ma służyć? Odpowiedz sobie na pytanie, jakie potrzeby ma zaspokoić każdy przedmiot w Twoim domu. Jakie marzenia ma spełnić, w czym pomóc, co ułatwić, usprawnić? Co przynosi Twojej wygodzie, bezpieczeństwu, poczuciu estetyki, osobistym uwarunkowaniom?
Możesz się dziwić tak prostym pytaniom. Odpowiedzi wydadzą Ci się banalne, ale w ferworze urządzania nowego lokum, rzadko skupiamy myśli wokół tych najzwyklejszych aspektów. Wpadając w wir poszukiwania płytek, wybierania mebli, podejmowania tysięcy drobnych decyzji, kiedy remont trwa na dobre, zapominamy o tym, co stanowi istotę bogatego domu – o sobie samych.
W domu powinnaś mieć tylko to, co lubisz. Wtedy nie masz poczucia braku czegokolwiek. Jesteś bogata!
W trakcie mieszkania bywa jeszcze słabiej. Jeśli czytając ten tekst, etap urządzania masz już dawno za sobą, a jednak czujesz, że wciąż w nim czegoś brak, poddaj testowi każdy element swojego wnętrza z osobna, zgodnie ze wzorem powyższych pytań i sprawdź, z którym z nich nie jest Ci po drodze. Może to przyniesie odpowiedź co warto zmienić, dodać lub odjąć, by zaznać poczucia spełnienia?
W tej tematyce możesz poczytać jeszcze:
Zostaw komentarz