Przedstawiam Ci historię pięknej przemiany pokoju dziecięcego na poddaszu. Opowieść na wskroś autentyczna, bo z perspektywy samej zainteresowanej. Ja pozostaję tylko w tle, stoję za kulisami. To największa magia działania design cocha:
Ty i Twoje wnętrze jesteście na scenie, w świetle reflektorów gracie główne role – ja, jak obsługa techniczna, czuwam na zapleczu, by wszystko zagrało.
Bez głównych aktorów sztuka nie może zaistnieć! Zresztą zobacz sama:
„Ania i Michalina zajmują poddasze, którego powierzchnia po podłodze wynosi ok. 40 m2, ale pomieszczenie jest niskie, ma dużo skosów i powierzchni użytkowej jest tam bardzo niewiele, ok. 10 m2. Poprzedni remont przeprowadziliśmy, kiedy Michalina miała zacząć naukę w szkole, a Ania była jeszcze przedszkolakiem. W pokoju znalazło się więc biurko z dużym blatem, ale królowały pastele (róż, zieleń, czerwień), i najwięcej miejsca zajmowały zabawki i przestrzeń do zabawy.

Czas szybko minął i nasze maluchy nie wiadomo kiedy stały się nastolatkami (Ania w tym roku skończyła 11 lat ;-)) wyrosły z różu, klocków lego i dziecięcych mebelków. Na wiosnę obiecaliśmy im, że w wakacje ich pokój przejdzie metamorfozę. Pierwszą motywacją okazały się warsztaty projektowania wnętrz zorganizowane przez Stowarzyszenie Polka Potrafi.pl w Piasecznie, gdzie poznałam Maciejkę, która je prowadziła. Ponieważ zmiany chcieliśmy przeprowadzić sami, zdecydowałam się na kurs on-line „Urządź pokój dziecka w 10 dni z Design Coachem”, również poprowadzony przez Maciejkę, który był dobrym merytoryczno-praktycznym przygotowaniem do remontu. Ważnym elementem tego kursu i naszych przygotowań było sporządzenie przez dziewczyny styleboardu, który pokazał i potwierdził jakie kolory lubią i co im się naprawdę podoba.


Zajmowane przez córki poddasze ma bardzo dużo skosów, które siłą rzeczy wydzielają poszczególne strefy: spania, nauki i relaksu. I o ile w część sypialna i naukowa miały zostać poddane jedynie liftingowi stylistyczno-kolorystycznemu, to w strefie rozrywki miały zajść poważne zmiany. Jest to największa część pokoju, ale ponieważ stały tam niewielkie meble, z których dziewczyny wyrosły i znajdowały się tam zabawki, którymi przestały się bawić, od kilku lat przestrzeń ta nie była w ogóle używana.

Dziewczyny marzyły o wygodnej, wielkiej kanapie, na której można oglądać telewizję, czytać książki, słuchać muzyki i przenocować koleżanki. No i tu okazało się, że kurs on-line nie wystarczy. Zaprosiłyśmy Maciejkę (konsultacja była w bonusie do kursu), żeby doradziła jak zmieścić kanapę na poddaszu, które ma tylko kilkadziesiąt centymetrów wysokości. Wystarczył jeden rzut fachowego oka i Maciejka zaproponowała, żebyśmy zamiast kanapy zagospodarowały cały kąt materacami. Pomysł okazał się świetny i do tego sporo tańszy niż kanapa (miała być duża, narożna). Znalazłam w internecie firmę, która robi materace na wymiar (standardowe by się nie zmieściły), kupiłam euro-palety, które wyszlifowaliśmy i pomalowaliśmy, w innej internetowej firmie zamówiliśmy całą masę poduszek i voila — powstała wymarzona strefa relaksu. Z dodatkowej palety, po dokręceniu kółek i położeniu szyby powstał jeszcze stolik. Jest to teraz ulubione miejsce dziewczyn w ich pokoju.

W sumie remont zajął nam ponad miesiąc, ale z przerwą na dwutygodniowy urlop 😉 Początkowo chcieliśmy wszystko zrobić sami, ale okazało się, że w ścianach jest sporo pęknięć i innych ubytków, dlatego o ich naprawienie i pomalowanie poprosiliśmy fachowca. Specjalista też układał wykładzinę w garderobie. Pozostałe prace, czyli malowanie drzwi do łazienki, malowanie łóżek, schowka, balustrady, palet, no i wybór farb, mebli, dodatków to już nasza robota. I o ile dziewczyny uczestniczyły w planowaniu tej metamorfozy, to efekt końcowy był dla nich w dużej mierze niespodzianką, bo większość czasu były w wakacyjnych rozjazdach. Najważniejsze, że są zachwycone!
Bardzo fajnie jest zrobić coś fajnego samemu. Coś, co jest funkcjonalne, ładne i daje dużo frajdy tak podczas tworzenia, jak i użytkowania. Ale żeby coś takiego zrobić, dobrze mieć podstawową wiedzę co chce się zrobić, jak to trzeba zrobić, no i przede wszystkim trzeba mieć przewodnika, jakim jest Design Coach — DZIĘKI MACIEJKA!!!!!!”
Ela z córkami
No i jak Ci się podoba? Ja jestem zachwycona! Potwierdza się moje przekonanie, że potencjał kreatywny drzemie w każdej z Was. Potrzeba tylko bodźca, motywacji, by ruszyć z miejsca i czasami drobnego wsparcia sił zewnętrznych.
Jeśli ta historia poruszyła w Tobie uśpione w głębi marzenie „a może ja też bym mogła”, to nie zwlekaj i zacznij działać. Tutaj znajdziesz drogę, jak mogę Ci pomóc.
A jeżeli chciałabyś urządzić pokój swojemu dziecku samodzielnie, sięgnij po kurs, z którego skorzystała Ela – tutaj możesz go kupić.
Przeczytaj także
7 Responses
emilianka
wlasnje zastanawialam sie czy pomalowanie satynowa sniezka pokoju dzieciakow to bedzie dobry pomysl przy ich tworczej wenie i zamilowania do upiekszania scian, a, ejak widzeto bedzie bardzo dobry wybor.
Maciejka
Jeśli Twoje dzieci rozpiera energia twórcza, warto zainwestować w farbę tablicową i pomalować nią jakiś fragment ściany. Będą miały miejsce, gdzie wolno im będzie bez szkody rysować, a pozostałe ściany wówczas zostawią w spokoju 🙂
Tamarek
Śnieżka da radę 🙂 Moje dzieci ja przetestowały. Dała radę, Malunki czy ślady łapek schodzą bez problemu. Co do farby tablicowej to fajny pomysł. Do wykorzystania przy najbliższym malowaniu.
Zuza
Ja właśnie córci pomalowałam jedną ścianę farbą tablicową, a resztą jest w pasy fioletowo, wrzosowo szare, odcienie w przewadze z magnata, wygląda to super a i córka może wyżywać się artystycznie.
Maciejka
To musi pięknie wyglądać! Takie zestawienie barw 🙂 A farba tablicowa to naprawdę mega wynalazek, nie tylko zresztą do pokoi dziecięcych. Choć tam sprawia chyba największą radość 🙂
Natalia Róża Świat Tomskiego
Och! Podoba mi się bardzo wykorzystanie palet i materacy! Aż żałuję, że nie mogę się cofnąć w czasie i zamieszkać w takiej przestrzeni.
Maciejka
Tak, przestrzeń do pozazdroszczenia! Ale każda powierzchnia ma w sobie potencjał i na każdą można znaleźć ciekawy pomysł 🙂